środa, 28 maja 2014

Niespodzianka

Mam nadzieję, że jeszcze nie zwariowaliście i ślę wam następną część historii. :) Miłego czytania

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Po tym incydencie głęboko w moim umyśle zakorzeniła się nienawiść i odraza do płci przeciwnej. A co, jeśli w każdym mężczyźnie kryje się bestia? Co, jeśli żyjemy tylko dzięki ich litości.. Każdy, nawet najsłabszy mógłby bez problemu pozbawić nas życia. Zadecydować o naszym istnieniu.. Odebrać nam najpiękniejszy dar jakim zostałyśmy obdarowane.
Nie miałam zamiaru poddać się woli osoby, której właściwie nie znałam. Czułam do siebie obrzydzenie, a na sobie jego brud. Wiedziałam, że już nigdy nie będę tak beztroska, ani ufna jak wcześniej. Zostałam złamana. Rozerwana na malutkie kawałeczki, których już nigdy nie da się ułożyć w jedną całość. Trawa już nigdy nie będzie tak soczyście zielona, a niebo tak rozkosznie błękitne. Stałam się skorupą, z udręczoną duszą w środku.


Otworzyłam oczy i wstałam ostatkiem sił. Powłócząc nogami zaczęłam dokładnie badać pokój. Obok łóżka stała szafka. Była na niej delikatna lampka z przezroczystego szkła z białym materiałowym kloszem, ale niestety nie leżało na niej nic więcej. Drżącymi dłońmi wyjęłam z mebla szufladę i wysypałam zawartość na posłanie. W oczy rzucił mi się zeszyt. Oprócz niego wyleciał z niej kubek, długopis, chusteczki i gumka do włosów. Tą ostatnią chwyciłam delikatnie dwoma palcami i uniosłam na wysokość oczu. Była cała czarna, a jedyny kolorowy akcent stanowiła zawieszona na niej malutka czerwona różyczka. Ciekawe, czy należała do jego poprzedniej zabawki? Może moja poprzedniczka też miała długie, czarne włosy.. poczułam, że oczy mi wilgotnieją. Szybko mrugnęłam, przetarłam oczy grzbietem dłoni i wzięłam się w garść. Odłożyłam delikatnie frotkę do szuflady i chwyciłam wstrzymując oddech zeszyt. Był gruby i miał twardą, białą okładkę w delikatne kremowe lilie. Siedziałam wpatrując się w niego dobre kilka minut. Nie mogłam się zdecydować, czy chcem poznać jego tajemnice. W końcu, w nagłym przypływie odwagi delikatnie go otworzyłam. Jego karty zostały zapisane starannym, delikatnym i typowo kobiecym pismem. Litery były pełne wywijasów, lecz nie można było mieć problemów z ich odczytaniem. Ile bym oddała za umiejętność kreślenia tak cudownych znaków.. Zeszyt pełnił najprawdopodobniej rolę pamiętnika i był prowadzony około 3 miesiące.. Zrobiło mi się trochę nieswojo. Czułam się, jakbym bezwstydnie podglądała tamtą kobietę przez dziurkę od klucza. Delikatnie poprawiłam się na siedzeniu i skrępowana zagłębiłam w życie jego właścicielki. Jej historia była podobna do mojej, lecz jednocześnie kompletnie inna. Ona też była tu więziona, ale w tym domu zjawiła się z własnej woli. Zakochała się tak jak ja. A gdy została zaproszona na herbatę nawet jej do głowy nie przyszło, że ta historia skończy się tak tragicznie. Znęcał się nad nią ponad 3 miesiące... Omijałam starannie wszystkie jej męki. Nie chciałam wiedziać jak bardzo musiała cierpieć. Wystarczyła mi moja wyobraźnia. Lektura uświadomiła mi, że kto raz do tego budynku wszedł już nigdy go nie opuścił o własnych siłach. Zamknęłam zeszyt. Pochowałam wszystko do szuflady, a ją samą wsunęłam do otworu w szafce. Otworzyłam drzwiczki, lecz w środku było tylko prześcieradło, mała poduszeczka i szczotka do włosów.  Do przeszukania pozostała mi już jedynie stojąca naprzeciw łóżka szafa i malutka toaleta. Zaczęłam od tej drugiej. Tak jak się spodziewałam nie było w niej nic szczególnego. Znajdowała się tam tylko umywaleczka i toaleta. Nigdzie nic nie zostało ukryte.


Teraz nadeszła pora na szafę. Gdy powoli szłam w jej stronę serce waliło mi jak oszalałe. Nie wiedziałam, czego się spodziewać. Stanęłam krok od niej i zmierzyłam ją wzrokiem. Na dobrą sprawę mogło się w niej zmieścić wszystko. Z duszą na ramieniu pokonałam pozostałą odległość i ujęłam delikatnie klamkę. Pociągnęłam z obawą, że coś upadnie u moich stóp. Podwójne drzwi otworzyły się z przeciągłym, rozdzierającym duszę skrzypieniem... i moim oczom ukazały się półki starannie zastawione słoikami... a z naczynia na poziomie mojej twarzy spoglądały na mnie przekrwione, zielone oczy..