poniedziałek, 7 lipca 2014

Udręka (+18)

Oto i następna dawka opowieści. Mam nadzieję, że nie przesadzam.. Mogę się bronić jedynie faktem, że przez 2 tygodnie pisałam z przyjaciółką scenariusz do horrru. Zapraszam do czytania :3


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~



Zebrałam się w sobie i delikatnie uniosłam powieki. Jon powoli zwiększył dystans między naszymi obliczami. Opuszki palców, wyzwalając fale elektrycznych dreszczy, wyznaczyły drogę od czubka mojego czoła poprzez obojczyk i bark do koniuszka środkowego palca prawej dłoni, którą uwolnił z pęt. Złożył delikatny pocałunek na szczycie dłoni, a następnie sięgnął w stronę stolika po coś na kształt wykałaczki. Byłam sparaliżowana strachem.
Kat złapał mocno moją rękę i poczułam, jak igła zagłębia się w ciało pod paznokciem. Krzyknęłam wyginając plecy w łuk. Wszystkie moje zmysły zostały przyćmione przez mgłe bólu.

Pod kolejny paznokieć trafiła drzazga. Następna fala udręki nawiedziła me królestwo. Moim ciałam zaczęły wstrząsać drgawki, a gałki oczne wywróciły się w głębie czaszki.

Po chwili nadeszła kolejna rana i straciłam kontrole nad ciałem. Nie czułam już nic prócz udręki, a każdy nerw przynosił jej kolejną dawkę. Miałam wrażenie, że każda jest śmiertelną. Nie mogłam nic zrobić. Nie mogłam myśleć. Mogłam się jedynie poddać tej gehennie.  Krzyczałam i błagałam o litość, aż do zdarcia strun głosowych, aż do utraty tchu.

Następny cierń został wbity. Świat dla mnie przestał istnieć. Wszystko straciło sens. Czułam, jak ciało wygina się w konwulsjach, a kończyny przybierają nienaturalne pozy.

Poczułam mocny ucisk na palcu z drzazgą. Bestia ją chwyciła i zaczęła nią kręcić pod paznokciem. Następnie zaczęła powoli, ciesząc się moim cierpieniem wyjmować ciernie. Miałam nadzieje, że to już koniec. Przecież każdy musi się kiedyś zmęczyć daną czynnością. Nie ma osoby, która by mogła robić w kółko to samo. Pozwoliłam sobie odetchnąć i opaść z ulgą na poduszkę, pomimo delikatnych drgawek, które wciąż nawiedzały moje ciało.

- O.. Widzę, że jeszcze nie mamy dosyć.. - zbliżył usta do mojego ucha i szepnął- Dobrze moja delikatna orchideo.

Chwycił nóż i delikatnie musnął nim mój policzek.

-Albo nie. Co się odwlecze to nie uciecze... - pogładził swoją brode w zamyśleniu.- Przydałoby się najpierw nacieszyć twym jakże ulotnym pięknem.

Rozciął mi szatę, a moja naga skóra znów napotkała chłód powietrza. Przypiął mi spowrotem dłoń nad głową i złapał za pierś. Zaczął ją ściskać, aż do bólu. Nie chciałam dać mu satysfakcji i tylko zaciskałam zęby. Przesunął dłoń po moim bruchu na wewnętrzną stronę uda, a brodawkę zaczął mocno ssać i gryźć. Poczułam jak zaczyna z niej lecieć krew. Cicho jęknełam z bólu i przycisnęłam twarz do ramienia. Chciałam mieć już te męczarnie za sobą. Czułam się jak ranne zwierze, które pragnęło tylko spokoju, żeby wylizać rany. Niestety nawet to nie było mi dane. Sadysta rozciął mi skórę pod piersią i zaczął ssać. Jednocześnie wepchnął mi do pochwy kawałek drewna. Zaczął się rozbierać. Zrzucił z siebie szybko szaty i wszedł w mój odbyt jednym mocnym pchnięciem. Poczułam jak pęka skóra. Zaczęłam krzyczeć ile sił w płucach. Ale jak zwykle nikt nie usłyszał moich błagań o litość. Z każdym jego pchnięciem moje ciało przesuwało się lekko na łóżku, lecz kajdany na kostkach trzymały mnie w miejscu. Jon wyszedł ze mnie i wyszarpnął z pochwy kawałek drewna . Żeby wtargnąć w nią brutalnie członkiem. Pchnąl kilka razy i doszedł we mnie.

Następnie ubrał się, jakby to było całkiem normalne, spojrzał mi w oczy i wymierzył policzek. Znowu byłam poniżona. Znów umocnił we mnie przekonanie, że nie mam żadnej wartości. Że jestem tylko zabawką. Cała drżałam z bólu i wysiłku. Zdjął mi knebel z ust, dotknął ich kącika i powędrował palcem w stronę płatka ucha. Pocałował  mnie i przyłożył do nich nóż. Powoli zaczął naciskać na moją skórę, a ja desperacko próbowałam uciec od ostrza.  Chłodna stal zaczęła rozcinać tkanki. Krzyknęłam z bólu, jaki eksplodował na mojej twarzy. Poczułam, jak policzek rozrywa się coraz bardziej, gdy otwieram usta. Zalała mnie krew płynąca z rany.

W tym momencie Geun wziął coś, co wyglądało jak połączone ze sobą sześć haków. Rozpalił ogień w metalowym wiadrze i rozgrzał nad nim przyrząd. Powoli i ostrożnie przesunął pręty nad moją pierś.

- Spokojnie. Kochanie to już prawie koniec. Zaraz o wszystkim zapomnimy.

Następnie opuścił je na moje ciało.. Przebiegła przeze mnie błyskawica bólu, gdy rozgrzany metal dotknął skóry. Krzyknęłam. Wyrwa w policzku się powiększyła. Szczypce paliły skórę. Znów wypełniła mnie udręka. Po chwili poczułam chłód powietrza na palącej skórze.

- Już. Już. Wytrzymaj jeszcze moment.

Coś zimnego zostało przyłożone do oparzeń i ból powoli zaczął mijać. Z wielkim wysiłkiem uniosłam powieki i spojrzałam na Jona, który opatrywał moje rany.

- Nie martw się. Mam nadzieję, że więcej nie będę do tego zmuszony.
Zabandarzował mi ranę na piersi, potem wyszedł. Znowu byłam skazana na oczekiwanie