niedziela, 11 maja 2014

Wilk

 Wiem, że nikt nie chce wysłuchiwać mojego wywodu na temat piękna dzisiejszego dnia. Więc oszczędzę wam tych męczarni i dodaje wam następną część opowiadania ^^ Zapraszam do czytania i komentowania.

 ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Przez resztę tygodnia nie działo się nic nadzwyczajnego, więc miałam dużo czasu do przemyśleń. Poszłam do wniosku, że nie mogę dać się ponieść emocjom, ponieważ gdy dam się im omotać nigdy nie zrealizuje swoich marzeń. Obiecałam sobie staranną pielęgnacje pragnień i zimną kalkulacje faktów.   Co wieczór dokładnie badałam moje wspomnienia. Starałam się nie omijać nawet najboleśniejszych chwil. Układałam sobie starannie relacje, emocje oraz wnioski jakie nasuwały mi zaistniałe zdarzenia, aż do uzyskania pełnego obrazu mojej rzeczywistości. Od tej chwili mogłam spokojnie i ostrożnie małymi krokami dążyć do perfekcji i spełnienia marzeń. Moim pierwszym celem zostało ogłoszenie rodzinie moich zaręczyn. Człowiek wybrany dla mnie przez rodziców był boskiej urody i posiadał niesamowitą inteligencję. Ten wielki świat zesłał mi w momencie wielkiej niepewności bratnią duszę, której plany na przyszłość nie kolidowały z moimi.. .


Dopiero w niedzielę zawitał do nas Geun Jon z rodzicami.  Mieliśmy dzisiaj obwieścić rodzinie nasza decyzję.  Przedstawił mnie im i odciągnął na bok. Natomiast rodzice usiedli w salonie, żeby napić się kawy.
- Pamiętaj musimy zachowywać się w stu procentach naturalnie, a nasza decyzja ma być przekonująca.
- Dobrze, nie martw się. Poradzę sobie. To co idziemy dać się pożreć wilkom?
Spojrzał mi w oczy, prawie niezauważalnie kiwnął głową na potwierdzenie i pocałował mnie w czoło na zachętę. Wstrzymałam oddech i podeszliśmy do rodziców. Mój przyszły mąż przemówił pierwszy:
-Chcielibyśmy wam przekazać bardzo ważna wiadomość.- wszyscy wpatrywali się w nas z ogromnym zainteresowaniem, a Jon mnie przytulił.
- jesteśmy zgodni z wasza decyzją i postanowiliśmy wsiąść ślub.- powiedziałam podniosłym tonem.
- córeczko,... synu- powiedziała zachwycona mama- jesteśmy z was tacy dumni.- Zobaczyłam łzy kręcące się w kącikach jej oczu. Nie sądziłam, że moja aprobata może tyle znaczyć dla osoby, która nigdy nie spytała mnie o zdanie. Ona zawsze narzucała mi swoją wolę i musiałam wykonywać powierzone mi zadania czy tego chciałam, czy nie. Często w przypadku sprzeciwu z mojej strony dawała mi bolesne kary, ale któż by osądził o takie czyny idealna matkę i córkę. Nawet mój ojciec nie miał pojęcia o występkach żony.
- Dziękuję mamusiu. - odpowiedziałam trzymając się scenariusza i z całej siły ją uścisnęłam. - Mamy nadzieję, że zorganizujesz nam ślub jak z bajki. - uśmiechnęłam się promieniście.
- Oczywiście słoneczko.
- Córo moja- powiedział do mnie ojciec puszczając do mnie oko.- Gratuluję mądrego wyboru. Mam nadzieję, że dobrze się zaopiekujesz moim oczkiem w głowie?- spytał jon'a.
- Oczywiście. Uczynię ją najszczęśliwszą kobietą na świecie.
- Mamy nadzieję, że się na waszej dwójce nie zawiedziemy? - spytali nas rodzice geun'a.
- Oczywiście, że nie. - odpowiedzieliśmy chórkiem.- Mamy zamiar być razem do końca naszych dni.
- To w takim razie gratulacje - uśmiechnęli się radośnie.
Następnie goście z tatą dopili herbatę, a ja z mamą nakryłam do stołu. Podczas obiadu moi przyszli teściowie zasypali mnie pytaniami o moje zainteresowania, nasze plany na przyszłość i o wymarzony ślub. Starałam się z całych sił rozwiać ich wątpliwości i niewiadome. Po tym małym wywiadzie wydawali się usatysfakcjonowani moimi odpowiedziami. Zauważyłam, że jon odziedziczył urodę po ojcu, lecz osobowość i umiejętność wysławiania się po matce. W pewnym momencie Jon poprosił mnie o oprowadzenie po domu. Gdy weszliśmy na drugie piętro wciągnął mnie do łazienki, i przycisnął do ściany. Byłam taka zdezorientowana, że w pierwszej chwili nie dotarło do mnie co się dzieje. Moje bóstwo pocałowało mnie najpierw delikatnie w szyje, później w płatek ucha,  w kącik oka i w końcu namiętnie w usta. Byłam tak spragniona jego bliskości, że momentalnie odpowiedziałam na jego bliskość. Moje ciało mocno przywarło do jego i zaczęłam penetrować wnętrze jego ust językiem. Znowu nie mogłam uwierzyć jakim cudem mój ideał może tak cudownie smakować. Jon wydawał się zadowolony z mojego działania, ponieważ od razu zaczął mocniej napierać na moje usta. W pewnym momencie włożył mi rękę pod szatę, lecz dla mojego umysłu było to za dużo i nawet nie wiedziałam kiedy stanęłam krok od niego i mówiłam,że jak na razie żąda ode mnie za wiele. Wyszliśmy z łazienki i wróciliśmy do stołu. Reszta obiadu przebiegła bez niespodziewanych zwrotów akcji. Pod wieczór pożegnaliśmy się z gośćmi, a ja z mamą sprzątnęłam naczynia ze stołu.


Wieczorem,  gdy położyłam się do łóżka nie mogłam zasnąć. Dręczyły mnie wątpliwości, których dzisiaj rano jeszcze nie miałam.. Coś niepokojącego działo się dziś z jon'em, jakby wydawało się mu, że ma mnie już w garści. Wyglądało to na przebudzenie się w łowcy obserwującego z uwagą nic niepodejrzewającą ofiarę i szykującego się do skoku...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz